Nie bez powodu mówi się, że studia to najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Z jednej strony, jest on już na tyle dorosły, by samodzielnie podejmować ważne dla siebie decyzje, z drugiej nadal pozostaje uzależniony (głównie finansowo) od rodziców, którzy dbają, by niczego mu nie zabrakło. Jest to okres, w którym młody człowiek wciąż znajduje się w bezpiecznej bańce, nie do końca jeszcze nauczony odpowiedzialności i samodzielności.

Nic więc dziwnego, że studenci zdobywający dyplom uczelni wyższej wcale nie rwą się do pracy. Obecnie na rynku jest mało ofert dobrze płatnych prac, w których pracodawcy zgadzają się na zatrudnienie „zielonego” jeszcze młodego człowieka. Szczególnie, że niezwykle często okazuje się, że dobre oceny na studiach nie pokrywają się ze zdobytą wiedzą. Wszechobecna również pomoc w pisaniu prac licencjackich czy magisterskich, z której korzystają studenci, nie ułatwia pracodawcom 'zaufania’ jedynie dyplomowi ukończenia studiów.
W takich sytuacjach młodzi ludzie często wybierają życie na garnuszku u rodziców lub ewentualną emigrację. Okraszone jest to oczywiście serią przekleństw i narzekań na swój kraj. Zdarza się, że jest to w pełni uzasadniona gorycz, jednak najczęściej najbardziej winny jest student, traktujący okres studiów jako okres dzieciństwa, a nie jako czas, w którym powinien nabyć umiejętności i wiedzę, niezbędne w jego przyszłej, wymarzonej pracy.